życie po francusku

Wolność jest najważniejsza! – wywiad z Marianną

Z okazji francuskiego Święta Narodowego spotkanie z kobietą, która stała się symbolem. Co powiedziałaby nam Marianna? [Wyimaginowany wywiad]

Ładny czepek!
Merci. Dobrze mi w czerwonym. A poza tym, ten czepek to ważny symbol – taki sam nosili niewolnicy, którzy odzyskali wolność w Cesarstwie Rzymskim. Lubię symbole.

Trzeba przyznać, że sama nim jesteś?
Cóż poradzić? Tak już się stało!

Ludzie mówią, że nigdy nie istniałaś.
Ludzie mówią różne rzeczy. Dla mnie liczy się moja misja – dawanie nadziei i mówienie o wolności. Trzymam się zasady, którą sprzedała mi kiedyś Marilyn Monroe przy szampanie: nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili?.

– i nie przekręcali imienia! Właśnie, dlaczego „Marianna”?
Kiedy się urodziłam, najbardziej popularne były dwa imiona: Marie i Anne. Rodzice nie mogli się zdecydować, więc połączyli je w jedno. Może gdybym urodziła się w XXI wieku, miałabym na imię Amelia albo Dżesika?

Twoja podobizna widnieje na znaczkach pocztowych, monetach a nawet w oficjalnym logo Francji. W każdym ratuszu stoi też Twoje popiersie. Jak się z tym czujesz?
Jak gwiazda! Nie spodziewałam się takiej sławy. W czasie Rewolucji byłam skupiona na zagrzewaniu ludzi do walki i tak naprawdę liczyło się tylko jedno: wolność. Teraz jest mi może łatwiej, bo jestem rozpoznawalna, ale walka jest taka sama.

Dlaczego pokazujesz nagie piersi na obrazie Delacroix?
Bo jestem za #freethenipple! (śmieje się) Wszyscy mnie zawsze o to pytają! Przy pozowaniu do tego obrazu, byłam ubrana w ciężką suknię, a Delacroix kazał mi jeszcze trzymać w jednej ręce bagnet, a w drugiej flagę. Nie było łatwo! Kiedy podniosłam prawą rękę, żeby flaga lepiej powiewała i nie zasłaniała mi twarzy, poszedł mi szew w sukni i moje piersi zostały odkryte. Hejterzy widzą bezwstydne obnażanie się, ale krytycy sztuki bardzo trafnie mówią o metaforze wolności – matki karmiącej naród. A poza tym, w sutkach nie ma nic gorszącego. Égalité!

Na różnych popiersiach wyglądasz inaczej. Podobno pozowały za Ciebie znane Francuzki: Brigitte Bardot, Mireille Mathieu, Catherine Deneuve?
Nie za mnie, ale w moim imieniu! Pozwoliłam im na to. Zarobiona jestem strasznie, a dziewczyny sobie zasłużyły. W ogóle chciałabym podkreślić, że tutaj liczy się wolność i każdy tak naprawdę może być Marianną pod warunkiem, że właśnie o wolność mu chodzi. Wolność to idea, której ciałem są ludzie o nią walczący, niezależnie od płci, koloru skóry, narodowości, wyznania, orientacji seksualnej czy politycznej. To wolność jest najważniejsza.

Jesteś jak Statua Wolności?
Ja jestem Statuą Wolności.

Jakie jest Twoje marzenie?
Żebyśmy uwolnili się od sztucznych podziałów i działali razem.

Ostatnie pytanie. Wyobraź sobie, że możesz puścić piosenkę, która dotrze do wszystkich – czy będzie to Marsylianka?
Zaskoczę cię, ale nie. Ostatnio ciągle słucham Madeleine Peyroux, która śpiewa wiersz Paula Éluarda „Liberté”. Cały utwór jest wspaniały, a końcówka doprowadza mnie do wzruszenia: mocą jednego słowa, na nowo życie rozpoczynam, urodziłem się, by Cię poznać, by Cię nazwać, wolności ma. Każdy powinien tego posłuchać.